*
Marta's point of view *
-
To idziemy na lody ! - Justin krzyknął uśmiechając się – No to
idziemy. - Jaxon oplótł rączki wokół po jej szyji ,więc byłam
zmuszona go nieść ... nie żebym nie chciała czy coś . Justin
wziął Jazzy za rękę i wyszliśmy, Justin zamknął za nami drzwi
. Wyciągnęłam swojego smartfona z kieszeni żeby sprawdzić
godzinę ... Była dopiero 11:02 . Szliśmy przez dziesięć minut w
kółko mówiąc dowcipy dzieciaki po prostu płakały ze śmiechu,a
ludzie których mijaliśmy patrzyli na nas jak na jakichś
trędowatych... Skręciliśmy w ul.Marszałkowską i stanęliśmy
przy budce z lodami . - Jakie chcecie smaki ? - Zapytał Jus. - Ja
chcę czekoladowe – Wyrwał się Jaxon – A ja truskawkowe –
Jazzy pokazała na lody truskawkowe – A ty Marta ? - Justin
popatrzył na mnie – Ymmm. Nie, nie musisz mi kupować lodów –
wypierałam się – Ależ muszę , zgodziłaś się pomagać mi w
pilnowaniu tych diabełków – brunet się zaśmiał – Muszę ci
wynagrodzić jakoś tą stratę czasu – dokończył – Jaką
stratę czasu ? - patrzyłam na niego z wytrzeszczonymi oczami – Te
dzieciaki są wspaniałe, mogłabym siedzieć z nimi całe życie –
uśmiechnęłam się – No dobrze, ale i tak ci kupię te lody –
Justin przewrócił oczami – Okaaaay . Jak się tak upierasz to
poproszę o smaku kiwi – wywróciłam oczami tak jak przed chwilą
Justin . - Poproszę 4 lody po jednej gałce – Chłopak zwrócił
się do sprzedawcy – Jeden lód o smaku kiwi , drugi czekoladowy ,
trzeci truskawkowy i czwarty malinowy – Chłopak wyciągnął
portfel – należy się 10 złotych – chłopak wyciągnął dwie
piątki i zapłacił – To gdzie teraz idziemy ? - Chłopak zapytał
patrząc na mnie – Uummm. Może na plac zabaw .Co dzieciaki ? -
Zapytałam maluchy – Taaak , na plac zabaw ! - Krzyczały – no to
idziemy – Justin uśmiechnął się. Dosłownie
chwilę później znaleźliśmy się na placu . Postawiłam
Jaxona,którego cały czas niosłam i usiadłam na ławce – Dajcie
mi chwilkę , muszę odpocząć – zaśmiałam się – Jaxon waży
swoje – Justin zaśmiał się – Nie, Jaxon jest leciutki jak
piórko- przytuliłam malca – Awwwww. Jaxon ma dziewczynę – Jazzy
krzyknęła – Nie, To moja dziewczyna wyrwał się Justin, usiadł
koło mnie i oplutł mnie rękami – Nie , Justin Jazzy ma rację. -
Przerwałam – Jaxon to mój chłopak – Justin zrobił wielkie
oczy – Co ? Zostawiasz mnie dla Tego słodziaka ? - Zaśmialiśmy
się wszyscy – Tak, Justin . Jaxon chodź tu do mnie !- chłopiec
podbiegł ,a ja pocałowałam go w policzek – Ejjj. Ja też chcę –
Justin nadstawił policzek – Nie. Nie zasługujesz – wystawiłam
język – A więc tak się bawimy ? - Justin wziął ode mnie Jaxona
i zaczął mnie łaskotać ... chwila .. Skąd on wie że mam
łaskotki ? - aaaahahahaha. Justin zostaw mnie ! Hahahahah Przestań
hahahaha – Śmiałam się jak opętana – Okey ... ale jak dasz mi
causa – Justin jeszcze bardziej mnie łaskotał – Nie , nigdy –
Dzieciaki aż usiadły na ziemi ze śmiechu – Sama tego chciałaś
. Dzieciaki , pomóżcie mi ! - Maluch natychmiast wstały i pomogły
mu mnie torturować – hahaha , ja hahahah, no dobra hahahaha. Dam
ci causa tylko hahahaha przestańcie hahahaha- Jus dał znak
dzieciakom żeby przestały i sam przestał mnie łaskotać – No to
do dzieła – zaśmiał się i nadstawił lewy policzek – I'm
coming – zaśmiałam się i dałam mu causa w policzek .
* Justin's point of view *
Czy
ja śnię, czy naprawdę zmusiłem Martę żeby dała mi buziaka w
policzek ? Boże żeby to nie były urojenia , błagaaaam . - I jak
wrażenia ? - Głos Marty wyrwał mnie z zamyślenia – Było
wspaniale , madam – Marta cicho zachichotała – Dobra dzieciaki
zmykajcie na się bawić – skierowałem ich w stronę placu zabaw.
Popatrzyłem na niego – Emmm. Marta -
-Huh
? - Odwróciła się do mnie
- Myślisz że będzie padać ? - Zapytałem patrząc na jej błękitne tęczówki – Ymm. Chyba tak . Za godzinę musimy się zbierać ,bo jak zacznie padać to dzieciaki nam zachorują – Gadaliśmy jeszcze przez około 30 minut. Nagle zaczęło kropić – Jazzy ! Jaxon ! Wracamy do domu bo zaczyna padać ! - Krzyknąłem – Ale my się jeszcze chcemy bawić ! -Jazzy Odkrzyknęła – Niema żadnego Ale Jazmin ! - Podbiegłem z Martą i wzięliśmy dzieciaki na ręce. W mniej więcej połowie drogi do domu lunęło więc zaczęliśmy biec. Kiedy znaleźliśmy się w domu szybko przebraliśmy dzieciaki ,a ja dałem moją dużą bluzę Marcie żeby nie siedziała w tych mokrych ciuchach . Poszedłem jeszcze do pokoju rodziców i wyciągnąłem szorty mojej mamy z szafy które dałem też Marcie, dziewczyna szybko się przebrała. Była już godzina 13 wiec postanowiliśmy obejrzeć jakiś film, dzieciaki położyliśmy w łóżkach ,a one zasnęły... Trochę się zdziwiłem no ale weź tu zrozum 5 i 4 latków . Haha . Musieli byś zmęczeni . Odpaliłem TV i usiadłem z Martą na kanapie . Nie było niczego fajnego w TV i nie wiem kiedy zasnąłem .
* Marta's point of view *
- Myślisz że będzie padać ? - Zapytałem patrząc na jej błękitne tęczówki – Ymm. Chyba tak . Za godzinę musimy się zbierać ,bo jak zacznie padać to dzieciaki nam zachorują – Gadaliśmy jeszcze przez około 30 minut. Nagle zaczęło kropić – Jazzy ! Jaxon ! Wracamy do domu bo zaczyna padać ! - Krzyknąłem – Ale my się jeszcze chcemy bawić ! -Jazzy Odkrzyknęła – Niema żadnego Ale Jazmin ! - Podbiegłem z Martą i wzięliśmy dzieciaki na ręce. W mniej więcej połowie drogi do domu lunęło więc zaczęliśmy biec. Kiedy znaleźliśmy się w domu szybko przebraliśmy dzieciaki ,a ja dałem moją dużą bluzę Marcie żeby nie siedziała w tych mokrych ciuchach . Poszedłem jeszcze do pokoju rodziców i wyciągnąłem szorty mojej mamy z szafy które dałem też Marcie, dziewczyna szybko się przebrała. Była już godzina 13 wiec postanowiliśmy obejrzeć jakiś film, dzieciaki położyliśmy w łóżkach ,a one zasnęły... Trochę się zdziwiłem no ale weź tu zrozum 5 i 4 latków . Haha . Musieli byś zmęczeni . Odpaliłem TV i usiadłem z Martą na kanapie . Nie było niczego fajnego w TV i nie wiem kiedy zasnąłem .
* Marta's point of view *
Otworzyłam
oczy ... chwilka ... kiedy ja zasnęłam? Dobra mniejsza z tym...
Poczułam coś na swojej tali , odwróciłam się ,a obok siebie
ujrzałam Justina trzymającego swoją prawą rękę na mojej talii.
Szybko ją zdjęłam , a;e uważałam żeby go nie obudzić , bo
nie powiem wyglądam słodko kiedy spał . Wstałam z kanapy i
wyłączyłam TV. -yyyyy- Justin cicho jęknął - Która godzina ?
- Zapytał przecierając oczy, chyciła swój telefon który leżał
na stoliku – Piętnasta – Odparłam – Moja mam zaraz powinna być
w domu . - Powiedział Justin... W tym momencie usłyszeliśmy dźwięk
przekręcanego klucza w drzwiach. - Heyy Mom! - Krzyknął Justin –
Mornin' Justin – Odpowiedział mama Justina – Mamy gościa –
powiedział Justin kiedy jego mam wieszała kurtkę – Dzień dobry –
Szybko powiedziałam – ooo Witam – Jego mam się uśmiechnęła –
Jestem Marta i mieszakam tu niedaleko – Przedstawiłam się i podałam
rękę – Nazywam się Pattie – Jego mam uścisnęła mi dłoń –
Ymmmm. To ja może pójdę sprawdzić czy moje ubrania są już suche
– powiedziałam i pobiegłam na górę do łazienki ... Ubrania
faktycznie szybko wyschły więc szybko się w nie przebrałam , nie
miałam pojęcia co mam zrobić z ubraniami które dostałam od Jusa
więc złożyłam je w kostkę i położyłam na koszu od brudów .
Zbiegłam na dół – Ja już muszę wracać do domu . Ubrania
złożyłam i położyłam na koszu obok umywalki – Powiedziałam
do Justina – Odprowadzić cię ? - zaproponował – Bo strasznie
leje – pokazał na okno . Faktycznie strasznie lało – Emmm.
Jakbyś mógł , to z chęcią z tobą pójdę. – uśmiechnęłam
się -Do widzenia proszę pani – Pożegnałam się – Do widzenia
Marta . I na przyszłość mów do mnie Pattie – Uśmiechnęła się
– Będę pamiętać – Odwzajemniłam uśmiech . Justin chwycił
parasol i wyszliśmy . - Twoja mam jest bardzo miła – Spojrzałam
się na bruneta,a on pokiwał głową – Jak ją znam to pewnie każe
cię zaprosić na juro na obiad – Chłopak się uśmiechnął –
Byłoby mi miło – Wyszczerzyłam się – Emm. Justin ..-
Przerwałam – tak ? - Stanęliśmy – No wiesz... fajnie się
dzisiaj bawiłam – uśmiechnęłam się , patrząc na czubki moich
butów – Ja też – Chłopak przysunął się bliżej mnie żebym
nie zmokneła . Dalej szliśmy w ciszy . Staliśmy już pod drzwiami
od mojego domu . - Emmm. No to ten .. do zobaczenia – Pocałowałam
go w policzek ,a chłopak się zarumienił – Do następnego –
przytulił mnie. Weszłam do domu i ściągnełam mokre buty . - Ooo,
Marta w końcu jesteś . Choć pomóż mi robić obiad! – Moja mama
krzyknęła z kuchnie – Dobrze mamo , już idę .
__________________________________________
Mam
nadzieję że wam się podoba :)
Nie wiem kiedy
będzie następny
rozdział
...
Może będzie w weekend
xoxo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz