sobota, 27 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 4 I


* Marta's point of view *
Obiad wyszedł nam przepyszny, czego się nie spodziewałam bo ja nie umiem gotować. Po obiedzie odniosłam swój talerz do kuchni i wsadziłam go do zmywarki, pobiegłam do swojego pokoju i zatrzymałam się przed drzwiami. Odwróciłam się w lewo i przeszłam koło łazienki . Doszłam do pokoju który znajdował się tuż za nią... Weszłam ...Był to pokój niewiele większy od mojego , miał granatowe ściany i stały w nim sosnowe meble . Usiadłam na łóżku schowałam twarz w dłoniach. Po chwili poczułam że łóżko się ugina – Niepłacz kochanie. On by chciał żebyś była śilna – Mama się do mnie przytuliła – Wiem ,ale to jest cholernie trudne – Powiedziałam łamiącym się głosem – Wiem. Wiem kochanie . Mi i tacie też go brakuje – Położyła mi głowe na ramieniu . - Pamiętaj kochanie Marcin jest zawsze z nami, tylko że my go nie widzimy – Dalej mnie pocieszała – Wiem że był dla ciebie bardzo ważny . Uwierz nam też jest trudno. - Głos jej się załamał- Strata dziecka to najgorsze co może się przydarzyć rodzicom – urwała i teraz obie płakałyśmy. Siedziałyśmy tak może z 20 minut aż mama nie wstała – No kochanie , powiedz mi co to za przystojniak cię odprowadził ?
-Ummm. To Justin . Jego rodzina wprowadziła się pod 40 – wytłumaczyłam. Wstałam z łóżka mojego zmarłego starszego brata i poszłam do swojego pokoju. Kiedy byłam już w środku usłyszłam:
" Hey nice to meet you
What’s your name?
I saw you walkin’ up my way girl "
 wyciągnęłam swój telefon z kieszeni – Heeeyyy Marta ! - Usłyszałam głos Jazzy – Heyy Jazzy ! - odpowiedziałam – Justin chce z tobą rozmawiać – mała się zaśmiała – Hey- tym razem usłyszałam głos Justina – Pamiętasz jak ci mówiłem że moja mam pewnie każe mi cię zaprosić na obiad ? - Zapytał – Tak , pamiętam – odpowiedziałam – no to ten... Czy przyjdziesz jutro do nas na obiad ? - Uśmiechnęłam się – Oczywiście – Odpowiedziałam - To o której mam być ? - Od razu zapytałam – O 15:30 ,a i jeszcze jedno – urwał – Jeśli twoi rodzice mieliby czas to też są zaproszeni – Mogłam sobie wyobrazić że właśnie podrapał się po karku – Ummm. Zapytam się ich , zaraz od dzwonie , pa
-no to pa – Rozłączyłam się i pobiegłam do salonu – Jest sprawa ! - Krzyknęłam żeby zwrócili na mnie uwagę – Państwo Bieber ci któż wprowadzili się pod 40 zapraszają mnie jutro na obiad i powiedzieli że miło by było gdybyście też przyszli – Szybko powiedziałam – Więc ? Idziecie ze mną – zapytałam – No pewnie kochanie . Jutro Sobota i nie mamy pracy . - Mama się uśmiechnęła – Ymmm. To ja idę skoczyć do sklepu po czekoladę dla dzieciaków – krzyknęłam – Jakich dzieciaków ?- zapytał tata – Znaczy dla młodszego rodzeństwa Justia – Powiedziałam – A tata zrobił dalej nie wiedział o co mi chodzi ,ale na szczęście mam mu wszystko wytłumaczyła. Ubrałam buty i wyszłam do sklepu. Kiedy byłam już pod sklepem zobaczyłam Damiana ... Przyjaciela mojego brata – Siema Młoda ! - Usłyszałam – Cześć Damian – Uśmiechnęłam się do niego. Był moim dobrym kolegą, Po śmierci Marcina on najbardziej mnie wspierał , bo Dominika wtedy jeszcze tu nie mieszkała. - Jak się trzymasz ? - Chłopak podszedł do mnie i mnie przytulił. Był wysokim blondynem o zielonych oczach i był w sumie całkiem nieźle zbudowany . - Nawet dobrze – uśmiechnęłam się – No ja myślę – odwzajemnił uśmiech – Wiesz podobno zadajesz się z tym nowym z Kanady ? - Zapytał – No tak.. Justin jest spoko – odpowiedziałam – A ja słyszałem że się całowaliście – Wytrzeszczyłam oczy – Kto ci to niby powiedział ? - Krzyknęłam zdenerwowana – Nie pamiętam ... a co ? - widać było że chce żebym się bardziej wkurzyła, bo to jest to co zawsze lubił robić... Wkurzać mnie , ale potem zawsze przepraszał . Taka jego natura – No bo to nie prawda... znaczy dałam mu buziaka w policzek ,ale on by mnie nie przestał łaskotać ...- Zrobiłam się cała czerwona – Whatever , sweetie – machnął ręką – nie chcesz mi wierzyć, to nie – burknęłam - Pa – powiedziałam zdenerwowana i weszłam do sklepu ... Kupiłam dwie czekolady mleczne i ruszyłam do domu.

***
Następnego dnia wstałam o 10 co dało mi 5 i pół godziny na przygotowania . Wczoraj przygotowałam sobie ten zestaw  więc nie musiałam dzisiaj grzebać w szafie ... jeden plus ... Poszłam do łazienki wzięłam orzeźwiający prysznic , ubrałam się w to ( spodenki z ćwiekami , niebieską koszulę bez rękawów ) ,pomalowałam tylko rzęsy i poszłam do pokoju po dodatki . Założyłam niebieskiego fullcapa z minką , czarne zerówki i zegarek . Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam że dobrze wyglądam. Poszłam zjeść śniadanie i wróciłam do pokoju ,chwyciłam aparat i cyknęłam sobie pare 'słt foci' które wstawiłam na TT . Sprawdziłam facebooka . Miałam 20 powiadomień , sprawdziłam je , odpowiedziałam na zaczepkę paru osobom i wyłączyłam laptopa . Zostały mi 3 godziny do obiadu ... Nudziłam się jak mops . Nagle wpadłam na pomysł żeby się troszkę po opalać więc wyciągnęłam z szafy mój strój kąpielowy szybko się przebrałam,nasmarowałam kremem i wyszłam na ogródek. Usiadłam na leżaku , włączyłam MP4 i położyłam się na brzuchu. Minęło może z 30 minut, kiedy przekręciłam się na plecy i opalałam brzuch. Po godzince spędzonej na opalaniu się stwierdziłam że lepiej jeśli już wrócę do domu bo się spale, jak pomyślałam tak też zrobiłam. Wróciłam do swojego pokoju wzięłam ciuchy które miałam wcześniej na sobie i poszłam do łazienki się przebrać .
_______________________________
nie mam za bardzo pomysłu na resztę więc
 wstawiam tylko jedną część :) 
xo

środa, 24 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 3


* Marta's point of view *
- To idziemy na lody ! - Justin krzyknął uśmiechając się – No to idziemy. - Jaxon oplótł rączki wokół po jej szyji ,więc byłam zmuszona go nieść ... nie żebym nie chciała czy coś . Justin wziął Jazzy za rękę i wyszliśmy, Justin zamknął za nami drzwi . Wyciągnęłam swojego smartfona z kieszeni żeby sprawdzić godzinę ... Była dopiero 11:02 . Szliśmy przez dziesięć minut w kółko mówiąc dowcipy dzieciaki po prostu płakały ze śmiechu,a ludzie których mijaliśmy patrzyli na nas jak na jakichś trędowatych... Skręciliśmy w ul.Marszałkowską i stanęliśmy przy budce z lodami . - Jakie chcecie smaki ? - Zapytał Jus. - Ja chcę czekoladowe – Wyrwał się Jaxon – A ja truskawkowe – Jazzy pokazała na lody truskawkowe – A ty Marta ? - Justin popatrzył na mnie – Ymmm. Nie, nie musisz mi kupować lodów – wypierałam się – Ależ muszę , zgodziłaś się pomagać mi w pilnowaniu tych diabełków – brunet się zaśmiał – Muszę ci wynagrodzić jakoś tą stratę czasu – dokończył – Jaką stratę czasu ? - patrzyłam na niego z wytrzeszczonymi oczami – Te dzieciaki są wspaniałe, mogłabym siedzieć z nimi całe życie – uśmiechnęłam się – No dobrze, ale i tak ci kupię te lody – Justin przewrócił oczami – Okaaaay . Jak się tak upierasz to poproszę o smaku kiwi – wywróciłam oczami tak jak przed chwilą Justin . - Poproszę 4 lody po jednej gałce – Chłopak zwrócił się do sprzedawcy – Jeden lód o smaku kiwi , drugi czekoladowy , trzeci truskawkowy i czwarty malinowy – Chłopak wyciągnął portfel – należy się 10 złotych – chłopak wyciągnął dwie piątki i zapłacił – To gdzie teraz idziemy ? - Chłopak zapytał patrząc na mnie – Uummm. Może na plac zabaw .Co dzieciaki ? - Zapytałam maluchy – Taaak , na plac zabaw ! - Krzyczały – no to idziemy – Justin uśmiechnął się. Dosłownie chwilę później znaleźliśmy się na placu . Postawiłam Jaxona,którego cały czas niosłam i usiadłam na ławce – Dajcie mi chwilkę , muszę odpocząć – zaśmiałam się – Jaxon waży swoje – Justin zaśmiał się – Nie, Jaxon jest leciutki jak piórko- przytuliłam malca – Awwwww. Jaxon ma dziewczynę – Jazzy krzyknęła – Nie, To moja dziewczyna wyrwał się Justin, usiadł koło mnie i oplutł mnie rękami – Nie , Justin Jazzy ma rację. - Przerwałam – Jaxon to mój chłopak – Justin zrobił wielkie oczy – Co ? Zostawiasz mnie dla Tego słodziaka ? - Zaśmialiśmy się wszyscy – Tak, Justin . Jaxon chodź tu do mnie !- chłopiec podbiegł ,a ja pocałowałam go w policzek – Ejjj. Ja też chcę – Justin nadstawił policzek – Nie. Nie zasługujesz – wystawiłam język – A więc tak się bawimy ? - Justin wziął ode mnie Jaxona i zaczął mnie łaskotać ... chwila .. Skąd on wie że mam łaskotki ? - aaaahahahaha. Justin zostaw mnie ! Hahahahah Przestań hahahaha – Śmiałam się jak opętana – Okey ... ale jak dasz mi causa – Justin jeszcze bardziej mnie łaskotał – Nie , nigdy – Dzieciaki aż usiadły na ziemi ze śmiechu – Sama tego chciałaś . Dzieciaki , pomóżcie mi ! - Maluch natychmiast wstały i pomogły mu mnie torturować – hahaha , ja hahahah, no dobra hahahaha. Dam ci causa tylko hahahaha przestańcie hahahaha- Jus dał znak dzieciakom żeby przestały i sam przestał mnie łaskotać – No to do dzieła – zaśmiał się i nadstawił lewy policzek – I'm coming – zaśmiałam się i dałam mu causa w policzek .

* Justin's point of view *
Czy ja śnię, czy naprawdę zmusiłem Martę żeby dała mi buziaka w policzek ? Boże żeby to nie były urojenia , błagaaaam . - I jak wrażenia ? - Głos Marty wyrwał mnie z zamyślenia – Było wspaniale , madam – Marta cicho zachichotała – Dobra dzieciaki zmykajcie na się bawić – skierowałem ich w stronę placu zabaw. Popatrzyłem na niego – Emmm. Marta -
-Huh ? - Odwróciła się do mnie
- Myślisz że będzie padać ? - Zapytałem patrząc na jej błękitne tęczówki – Ymm. Chyba tak . Za godzinę musimy się zbierać ,bo jak zacznie padać to dzieciaki nam zachorują – Gadaliśmy jeszcze przez około 30 minut. Nagle zaczęło kropić – Jazzy ! Jaxon ! Wracamy do domu bo zaczyna padać ! - Krzyknąłem – Ale my się jeszcze chcemy bawić ! -Jazzy Odkrzyknęła – Niema żadnego Ale Jazmin ! - Podbiegłem z Martą i wzięliśmy dzieciaki na ręce. W mniej więcej połowie drogi do domu lunęło więc zaczęliśmy biec. Kiedy znaleźliśmy się w domu szybko przebraliśmy dzieciaki ,a ja dałem moją dużą bluzę Marcie żeby nie siedziała w tych mokrych ciuchach . Poszedłem jeszcze do pokoju rodziców i wyciągnąłem szorty mojej mamy z szafy które dałem też Marcie, dziewczyna szybko się przebrała. Była już godzina 13 wiec postanowiliśmy obejrzeć jakiś film, dzieciaki położyliśmy w łóżkach ,a one zasnęły... Trochę się zdziwiłem no ale weź tu zrozum 5 i 4 latków . Haha . Musieli byś zmęczeni . Odpaliłem TV i usiadłem z Martą na kanapie . Nie było niczego fajnego w TV i nie wiem kiedy zasnąłem .

* Marta's point of view *
Otworzyłam oczy ... chwilka ... kiedy ja zasnęłam? Dobra mniejsza z tym... Poczułam coś na swojej tali , odwróciłam się ,a obok siebie ujrzałam Justina trzymającego swoją prawą rękę na mojej talii. Szybko ją zdjęłam , a;e uważałam żeby go nie obudzić , bo nie powiem wyglądam słodko kiedy spał . Wstałam z kanapy i wyłączyłam TV. -yyyyy- Justin cicho jęknął - Która godzina ? - Zapytał przecierając oczy, chyciła swój telefon który leżał na stoliku – Piętnasta – Odparłam – Moja mam zaraz powinna być w domu . - Powiedział Justin... W tym momencie usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach. - Heyy Mom! - Krzyknął Justin – Mornin' Justin – Odpowiedział mama Justina – Mamy gościa – powiedział Justin kiedy jego mam wieszała kurtkę – Dzień dobry – Szybko powiedziałam – ooo Witam – Jego mam się uśmiechnęła – Jestem Marta i mieszakam tu niedaleko – Przedstawiłam się i podałam rękę – Nazywam się Pattie – Jego mam uścisnęła mi dłoń – Ymmmm. To ja może pójdę sprawdzić czy moje ubrania są już suche – powiedziałam i pobiegłam na górę do łazienki ... Ubrania faktycznie szybko wyschły więc szybko się w nie przebrałam , nie miałam pojęcia co mam zrobić z ubraniami które dostałam od Jusa więc złożyłam je w kostkę i położyłam na koszu od brudów . Zbiegłam na dół – Ja już muszę wracać do domu . Ubrania złożyłam i położyłam na koszu obok umywalki – Powiedziałam do Justina – Odprowadzić cię ? - zaproponował – Bo strasznie leje – pokazał na okno . Faktycznie strasznie lało – Emmm. Jakbyś mógł , to z chęcią z tobą pójdę. – uśmiechnęłam się -Do widzenia proszę pani – Pożegnałam się – Do widzenia Marta . I na przyszłość mów do mnie Pattie – Uśmiechnęła się – Będę pamiętać – Odwzajemniłam uśmiech . Justin chwycił parasol i wyszliśmy . - Twoja mam jest bardzo miła – Spojrzałam się na bruneta,a on pokiwał głową – Jak ją znam to pewnie każe cię zaprosić na juro na obiad – Chłopak się uśmiechnął – Byłoby mi miło – Wyszczerzyłam się – Emm. Justin ..- Przerwałam – tak ? - Stanęliśmy – No wiesz... fajnie się dzisiaj bawiłam – uśmiechnęłam się , patrząc na czubki moich butów – Ja też – Chłopak przysunął się bliżej mnie żebym nie zmokneła . Dalej szliśmy w ciszy . Staliśmy już pod drzwiami od mojego domu . - Emmm. No to ten .. do zobaczenia – Pocałowałam go w policzek ,a chłopak się zarumienił – Do następnego – przytulił mnie. Weszłam do domu i ściągnełam mokre buty . - Ooo, Marta w końcu jesteś . Choć pomóż mi robić obiad! – Moja mama krzyknęła z kuchnie – Dobrze mamo , już idę .

__________________________________________
Mam nadzieję że wam się podoba :)
Nie wiem kiedy 
będzie następny rozdział 
...
Może  będzie w weekend 
xoxo

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 2


* Justin's point of view *
To do zobaczenia – Powiedziałem przytulając Martę -Do jutra-uśmiechnąłem się do mnie w ten swój słodki sposób – Pa piękna – Odwróciła się do Domi i dała jej causa w policzek – Na razie mała – odparła Domi dając causa Marcie. Marta się odwróciła i zniknęła za drzwiami . Wyglądała tak pięknie ... Te jej błękitne oczy ..ahhhh... - To co idziemy do ciebie ? - Domi wyrwała mnie z zamyśleń – yyyy. No tak – odparłem trochę przestraszony – To w drogę ! - Domi zaśmiała się – ymm. Domi ? - zapytałem drapiąc się po karku – Huh ?
ymm. Myślisz że ludzie tu mnie zaakceptują ? - zapytałem mierzwiąc swoje włosy – No pewnie, jesteś mega prz... -urwała – mega fajny – szybko dokończyła – Serio tak myślisz ? - zapytałem patrząc na nią – No ba i nie tylko ja – uśmiechnęła się – Marta też tak uważa i z pewnością wszyscy nasi znajomi też cię polubią – odparła dalej się uśmiechając – Dzięki za pocieszenie – lekko się uśmiechnąłem – Ej no Jus – szturchnęła mnie – Jak mogłeś pomyśleć że nie jesteś fajny ? - zapytała – No bo wiesz ta całą przeprowadzka z Kanady dosyć dużo mnie kosztowała , moi przyjaciele zostali w Kanadzie ,a ja jestem tu, daleko od nich – mówiłem patrząc na czubki swoich supr – Znam to , kiedyś często się przeprowadzałam ... Musiałam zostawiać wszystkich przyjaciół i wyjeżdżać do innych miast – mówiła trzymając ręce w kieszeniach swoich szortów – Ale sobie poradziłam i ty też sobie poradzisz – Dalej mnie pocieszała . Staliśmy już pod moim nowym domem – yyy. No ten , pa – Przytuliłem się do niej – Papa Jus – Pożegnała się Domi. Kiedy wszedłem do Domu podbiegła do mnie Jazzy – Justiiiiin ! - Przytuliła się do mnie – Cześć księżniczko – podniosłem ją i pocałowałem w czółko – Gdzie mama i tata ? - zapytałem – W salonie – odparła mała, a ja ruszyłem w stronę salonu – O, Justin . Co tak długo cię nie było ? - Zapytała mama – Te dwie dziewczyny co przyszły po obiedzie oprowadzały mnie po mieście – odparłem – O to miło z ich strony – uśmiechnęła się i wzięła ode mnie Jazzy- ymm. To ja pójdę już do swojego pokoju – odwróciłem się i poszedłem na górę. Kiedy wszedłem do pokoju chwyciłem laptopa i go włączyłem. Położyłem go na szafce i poszedłem do łazienki , wziąłem prysznic i wróciłem do pokoju. Z szafy wyciągnąłem jakiś t-shirt i świeże bokserki ,przebrałem się po czym przygotowałem świeży zestaw ubrań na jutro i sprawdziłem facebooka , potwierdziłem zaproszenie Marty i Domi, w informacjach zmieniłem miejsce zamieszkania i napisałem post na TT ' First day in Poland . Good day ' Wyłączyłem laptopa , wyciągnąłem książkę z torby i zacząłem czytać... w pewnym momencie zasnąłem . - Wstawaj śpiochu ! - Obudziły mnie wrzaski Jazzy i Jaxona – Wstawaj ! Śniadanie ! - Dalej krzyczeli ,a ja przykryłem twarz kołdrą – Dajcie mi chwilkę , błagam – Nie – powiedzieli razem – no dobra , sami tego chcieliście – Złapałem ich i trzymałem do góry nogami ,a oni zaczęli się śmiać – Justin ,śpisz ? - Mama weszła do mojego pokoju – Już nie , te diabełki mnie obudziły – położyłem dzieciaki na moim łóżku – Choć na dół na śniadanie – odparła – Już tylko się przebiorę – chwyciłem wczoraj przygotowane ciuchy i pobiegłem do łazienki ... oczywiście była zajęta przez mojego tate – Tato wychodź już , muszę się przebrać i ogolić – pukałem do drzwi – Ty się golisz ? - powiedział śmiejący się tata otwierając drzwi – Tak – odparłem nieco zirytowany i wszedłem do łazienki , szybko się przebrałem , ogoliłem i zbiegłem na śniadanie – mhmmm. Co tak pięknie pachnie ? Czyżby naleśniki ? - Podbiegłem do mamy i dałem jej buziaka w policzek na co Jazzy krzyknęła – Justin zdradzasz mnie ! - uśmiechnąłem się i do niej podszedłem – Ciebie nigdy księżniczko – podniosłem ją i pocałowałem w czółko. -Justin. Ja i mama wychodzimy, popilnuj Jazmin i Jaxona jak nas nie będzie. - Oznajmił ojciec chwytając swoje kluczyki od samochodu.- Dobrze tato. O której będziecie ? - zapytałem stawiając Jazzy na ziemi – Ja o 15 , a tata o 17:30. - odparła mama- okey, to do zobaczenia . – uśmiechnąłem się i zamknąłem drzwi za rodzicami . Przez chwilę zastanawiałem się co będziemy robić, aż wpadłem na pewien pomysł . Pobiegłem na górę chwyciłem swojego laptopa i go włączyłem. Szybko wszedłem na facebookowy profil Marty i zadzwoniłem na jej numer – Halo ? - Powiedziała ziewając – Ymmm. Hej Marta, tu Justin – przywitałem się – Ooo. Cześć – odezwała się – Obudziłem cię ? Bo jak tak to przepraszam . - Oznajmiłem – ymm. Nie tylko troszczę nie do końca ogarniam – zaśmiała się – Emmmm. A chciałabyś do mnie wpaść bo rodzice poszli do pracy i zostałem sam z dzieciakami . - odparłem – Okey. Będę za około 40 minut – odpowiedziała z entuzjazmem .

* Marta's point of view *
Odłożyłam telefon na szafkę i wygrzebałam ten zestaw  i poszłam do łazienki , wzięłam orzeźwiający prysznic, ubrałam się, lekko pomalowałam i związałam włosy w koka. Pobiegłam do kuchni , zrobiłam sobie tosty z serem, które szybko zjadłam , ubrałam moje błękitne conversy i pożegnałam się z mamą. Trochę się ździwiłam że mam jeszcze jest w domu , bo normalnie w tygodniu o tej porze jej niema,ale powiedziała mi że ma wolne. Szłam jak zwykle ze słuchawkami w uszach słuchając moich ulubionych piosenek. Po około 10 minutach dotarłam pod dom Justin'a. Wyłączyłam moje MP4 i zadzwoniłam do drzwi. Po chwili drzwi się otworzyły ,a w nich stał Justin z jak mniemam Jaxonem na rękach. - Hej Justin – Uśmiechnęłam się do niego – Hej Marta – Justin odwzajemnił uśmiech ,a Jaxon zrobił słodką minkę i powiedział – Cześć – Uśmiechnęłam się do niego – Cześć, jestem Marta,a ty pewnie jesteś Jaxon – Chłopiec się uśmiechnął i wyciągnął do mnie rączki – Ooo. Ktoś tu chyba chce na ręce do Marty – Brunet zaśmiał się podając mi chłopca – Ummm. Gdzie Jazzy ? - Zapytałam biorąc słodziaka na ręce – W salonie , ogląda bajki – odparł Justin prowadząc mnie do salonu. - Jazzy . To jest Marta będzie szyję dzisiaj z nami bawić – Oznajmił Justin – Heeeeeeeej ! - Krzyknęła Jazzy i do mnie podbiegła z szerokim uśmiecham na twarzy – Cześć – odwzajemniłam uśmiech i postawiłam Jaxona na podłodze, ale on zrobiła smutną minkę i wyciągną ręce , więc usiadłam na kanapie i posadziłam go na kolanach – To co chcecie dzisiaj robić ? - Zapytałam ,a Justin zaczął mrugać  przez co maluchy i ja zaczęliśmy się tak śmiać że turlaliśmy się po podłodze . - Justin – zaśmiałam się – Przestań – dalej się śmiałam ,a on zrobił taką smutną minkę  że jeszcze bardziej zaczęliśmy się śmiać. W końcu przestał ,a ja znowu zapytałam – T co chcecie robić? - A dzieciaki krzyknęły równo – Chcemy na lody !
                                                 _________________________________
                                                                   Dodałam dzisiaj bo nie wiem czy jur dam radę . 
                                                                                        Czytasz = Komentuj 
                                                                      Dziękuję każdej osobie która to czyta xoxo

niedziela, 21 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 1


              Po około 20 minutach stałyśmy pod domem... na podjeździe stało czarne BMW z czego wywnioskowałyśmy je już przyjechali.
              - Ty dzwonisz - szepnęłam do Domy. 
              - Okej, ale ty mówisz - przekomarzała się ze mną 
              - Okej. - Doma zadzwoniła do drzwi, usłyszałyśmy długie "dzyyyyyń" po czym drzwi się otworzyły. W drzwiach stanął mega przystojny chłopak z orzechowymi włosami uczesanymi do góry. 
              - Cześć, Jestem Marta Lickiewicz, a to jest Dominika Jurczyńska - wskazałam na Domę - Mieszkamy niedaleko ciebie i chciałyśmy przywitać ciebie i twoją rodzinę. - powiedziałam dosyć płynnie po angielsku. 
              - Hej, jestem Justin Bieber - chłopak odezwał się po Polsku i wyciągną do nas rękę. 
              - Nieźle mówisz po Polsku - powiedziała Doma trzymając jego rękę.
              - No wiesz jak mam tu mieszkać to wypada znać język. - uśmiechnął się 
              - A twoi rodzice też mówią po Polsku? - zapytałam 
              - Ymmm. W stopniu komunikatywnym, że tak powiem. - znowu się uśmiechnął - Mam jeszcze młodsze rodzeństwo które też nieźle sobie radzi. - teraz uścisnął moją dłoń, a ja poczułam jakby stado motyli latało mi w brzuchu. 
              - Ile mają lat? Jeśli wolno mi spytać? - Doma powiedziała dość niepewnie.
              - Jazzy czyli moja siostra 4, a Jaxon,brat 3. - mówił drapiąc się po karku. 
              - Emm. A ten... nie chciałbyś z nami wyjęć na chwile... pokazałybyśmy ci okolice? - zapytałam dosyć nieśmiało 
              - No pewnie, tylko powiem rodzicom że wychodzę - wyszczerzył swoje białe ząbki i zniknął w swoim domu. 
              - Boże jaki on boski - szepnęła do mnie Doma 
              - Nooo. Boże jacy ci Kanadyjczycy są przystojni. - odparłam. Dosłownie chwilę później Justin już do nas wrócił i poszliśmy pokazywać mu miasto. Chodziliśmy już dobre dwie godziny, kiedy nagle zadzwonił mój telefon 
              - Halo? - odebrałam 
              - Kochanie za ile będziesz? - zapytała mama 
              - Ymmm. Nie wiem, za godzinę może dwie - odparłam 
              - Trzymam cię za słowo, pa kochanie - odpowiedziała mama. - Papa - rozłączyłam się. 
              - Kto to był? - zapytał Justin.
              - Moja mama, za dwie godziny mam być w domu. - odpowiedziałam patrząc na czubki moich butów. 
              - Sooł ... co jeszcze porobimy? - zapytał nas Justin 
              - Pójdziemy jeszcze w jedno miejsce - odparłam. A Doma patrzyła na mnie pytająco.
              - No na placyk - odparłam.
              - Aaa. Ty, to dobry pomysł. - Justin chyba nie za bardzo wiedział o co nam chodzi więc zapytał 
              - Jaki placyk? 
              - Tu niedaleko, tylko ja i Marta wiemy gdzie to jest, ale na pewno ci się spodoba. - wytłumaczyła mu Doma.
              - Okay... To chodźmy - uśmiechnął się do nas. Ruszyliśmy przed siebie i po 5 minutach doszliśmy na miejsce. 
              - Oto placyk. - powiedziałyśmy razem z Domą, przez co Justin zaczął się śmiać 
              - No co? - znowu powiedziałyśmy równo i też zaczęłyśmy się śmiać – Podoba ci się? 
              - Yep. - odparł. 
              - Chodźmy nad stawik. - powiedziałam łapiąc Justina na ramię. Zdjęłam buty i stópki (skarpetki) i zanurzyłam stopy w zimnej wodzie, przez co przeszedł mnie dreszczyk. Justin i Doma zrobili to samo ... Justin siedział po mojej prawej, a Doma po lewej. Siedzieliśmy tak i gadaliśmy, a to o mnie, a to o Domie i o Justinie.
               - Ej ja już muszę spadać, bo za 10 minut muszę być w domu. - powiedziałam zakładając vansy. 
              - Ja też chyba powinienem wracać do domu. - odparł Justin 
              - To może odprowadzimy Martę, a później ja cię odprowadzę co Justin? - zapytała Doma 
              - Okey - uśmiechnął się brunet. Tak jak powiedziała Doma, tak zrobili. Doprowadzili mnie pod same drzwi. 
              - To do zobaczenia - powiedział Justin przytulając mnie.
              - Do jutra - uśmiechnęłam się do niego 
              - Pa piękna - odwróciłam się do Domy, całując ją w policzek 
              - Na razie mała - też mnie pocałowała w policzek, a ja weszłam do domu. Przywitałam się z rodzicami i poszłam do swojego pokoju, wzięłam lapka, weszłam na TT i napisałam: "Jak na razie to najlepszy dzień z tych wakacji!", przejrzałam jeszcze Facebook'a i zaprosiłam Justin'a do znajomych. Wyłączyłam laptopa wyjęłam piżamę z szafy, wzięłam szybki prysznic i położyłam się w łóżku. Chwile myślałam o tym jaki Justin jest przystojny i zasnęłam.
                             __________________________________________
                                          No i jest pierwszy rozdział :)
                                                Następny rozdział będzie we wtorek :D 

PROLOGUE


-Marta ! Wstawaj za 30 minut obiad! - krzyknęła moja mama - Już ...chwilkę – mruknęłam przecierając oczy , wzięłam mój telefon z szafki nocnej żeby sprawdzić godzinę ... 14:30 no tak od tygodnia są wakacje i od tygodnia to samo . Podeszłam do szafy i wyciągnęłam te szorty i tą bluzkę .  Wyszłam z pokoju i skręciłam do łazienki , wzięłam szybki prysznic ubrałam się i zrobiłam delikatny makijaż , zeszłam chwilę przed obiadem bo mama dopiero rozstawiała talerze przy czym oczywiście jej pomogłam . - I jak ci minął pierwszy tydzień wakacji córciu ? - zapytał mnie tata – nie działo się nic ciekawego, przecież wiesz – odpowiedziałam.- A wiesz że dzisiaj jakaś rodzina z Kanady ma się wprowadzić pod 40 ? - Zapytała mama – NIE ? - powiedziałam z wytrzeszczonymi oczami – Czyli nie wiesz też że będzie tam mieszkał chłopak o 2 lata starszy od ciebie ? - Mama puściła do mnie oczko . - Przecież mówiłam że nie . A teraz dajcie mi dokończyć obiad . - powiedziałam bez entuzjazmu . Szybko skończyłam i zadzwoniłam do Domy – Siema piękna , wyskoczymy dzisiaj gdzieś ? - zapytałam ,dobrze znając odpowiedź 
Okej śliczna! - Prawie krzyknęła mi do słuchawki – To za 15 minut na rogu ? - 
- Okej . - wyciągnęłam moje ulubione vansy u wyszłam z domu , szłam ze słuchawkami w uszach słuchając piosenek mojego ulubionego piosenkarza Cody'ego Simpson'a . Z daleka widziałam już Dame siedzącą na krawężniku , podbiegłam do niej i usiadłam obok -No siema pięka – Przytuliłam ją – Achoj smukła dziewojo – Powiedziała żartobliwie Doma ,cytując Kieran'a Lemon'a – Wiesz że dzisiaj pod czterdziestkę wprowadza się jakaś rodzina z Kanady ? - No i podobno mają 18 letniego syna , który jest podobno mega seksowny – mówiła podniecona Doma – A ty skąd to wiesz ? - A bo ludzie na dzielni tak mówią – szybko odpowiedziała – Taaaa... Jasne . Ale mniejsza z tym ... Pójdziemy ich przywitać ? - Zapytałam – No pewnie – Doma się zerwała z chodnika i już zaczęła iść .
________________________________________________
No to mam prolog za sobą ...
Mam nadzieję że wam się spodoba,bo to pierwsze opowiadanie które piszę ...
Chciałabym też żebyście napisali co pisze źle i takie tam ...
Jeśli przeczytałaś/eś -> skomentuj :)