sobota, 4 maja 2013

ROZDZIAŁ 5


Przez całą drogę do szpitala płakałam, a Justin starał się mnie pocieszyć. Nawet nie wiem po jak długo tu jechaliśmy. Cały czas myślałam o tym co mogło się stać Dominice że aż wylądowała w szpitalu. Fakt , Doma była czasami niezdarna i robiła sobie masę siniaków ,ale nigdy nic poważnego jej się nie stało. - Dzięki Bogu już jesteś!- Krzyk mamy Domy wyrwał mnie z zamyśleń – D-Dzień dobry – Posłałam słaby uśmiech kobiecie – Dzień dobry pani, Jestem Justin kolega Dominiki – Brunet odezwał się – Miło cię poznać Justin – Niewielka szatynka uścisnęła jego rękę – C-czy mogę – przerwałam – Czy mogę wiedzieć co się stało Domie ? - Zapytałam – O-Ona szła do sklepu i – Kobieta zalała się łzami – s-samochód ją potrącił – Przytuliłam ją. Mama Domy jest dla mnie jak druga matka, bo dosyć często w ciągu ostatnich 2 lat nocowałam u Domy –C-czy ona żyje ? - Justin zapytał przerażony – Tak. W tej chwili nie wiem nic więcej ponieważ wzięli ją na blok operacyjny – Jej mama mówiła wciąż płacząc mi na ramieniu .
***
Minęły już dobre 3 godziny od kiedy przyjechaliśmy do szpitala i dalej nic nie wiemy co z Domą ... Przez ten cały czas walczyłam z sennością , nie chciałam zasnąć . To jest trochę dziwne bo jest dopiero 21 ... - Pani Jurczyńska ? - Średniego wzrostu mężczyzna w kitlu podszedł do mamy Domy – Tak . C-czy mogę wiedzieć co się dzieje z moją córką ? - zapytała – Stan pani córki jest stabilny i jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo – Obydwie odetchnęłyśmy – Widzicie mówiłem że będzie dobrze – Justin odezwał przytulając mnie – Dominika powinna teraz dużo odpoczywać. Zatrzymamy ją na tydzień na obserwacji – Mężczyzna oznajmił i poszedł w głąb korytarza. - Nie płacz już – Justin kreślił koła na moich plecach ciągle mnie przytulając – Dominika żyje i ma się dobrze – słabo się uśmiechnął – A co będzie jak jej stan się pogorszy ? - Jeszcze bardziej zaczęłam płakać – Ja się załamie jak ją stracę ! - przerwałam – Wystarczy że straciłam brata – Wyrwałam się z uścisku Justina i pobiegłam do łazienki. - Marta, wyjdź . Ucieczka niczego nie zdziała. To nie jest wyjście – urwał – nie możesz uciekać od tego co cię rani, doprowadza do smutku . To i tak prędzej czy później cię znajdzie – Wyszłam z łazienki cała we łzach i mocno go przytuliłam. Nie wiem jak on to robi. Umie mnie rozbawić , uspokoić i sprawić że się rumienie ... - shhhhhhh... - Justin uspokajał mnie.

* Justin's POV *

Nie mogłem znieść widoku płaczącej Marty . To było jak cios w serce. Dlatego trochę mi ulżyło kiedy w końcu zasnęła. Dziewczyna wtuliła soją piękną twarzyczkę w mój tors i oplotła mnie swoimi rączkami. Wygląda tak pięknie . - Śpi ? - Pani Jurczyńska podeszła do nas – Tak- odpowiedziałem szeptem – To dobrze. Nie powinna się tak stresować - urwała – ona już dużo przeszła.- powiedziała szepcząc – A tak w ogóle to co się stało z jej bratem ? - zapytałem po chwili namyślenia – On zginął w karambolu 2 lata temu.
-Ohhh – zrobiłem minę w stylu :O – Marta bardzo to przeżyła, bardzo kochała Marcina- jej głos zanikł – Ile masz lat ? - trochę mnie zdziwiła tym pytaniem – 18 – odparłem – Marcin w tym roku skończyłby 19 – poczułem jak Marta zaczęła się wiercić – yyyy – Marta jęknęła – o popatrzcie kto się w końcu obudził – zachichotałem – Która godzina ? -zapytała przeciągając się – 5:30 – powiedziałem patrząc na swojego iPhona – Zawieść cię do domu ? - Zapytałem – Jakbyś mógł – ziewnęła – no to idziemy, do zobaczenia pani – pożegnałem się – Do widzenia Justin. Trzymaj się Marta – przytuliła się do nas . Po chwili siedzieliśmy w samochodzie – Justin – Marta znowu ziewnęła – Huh?
- Obudzisz mnie jak będziemy na miejscu ? - zapytała – Okey – odparłem włączając silnik.

_________________________________
Sorry że taki krótki 
Postaram się napisać 
następny rozdział 
jak najszybciej 
x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz